niedziela, 16 października 2011

PO WYBORACH -PRZED WYBOJAMI

 ANEGDOTA   :
Umiera wpływowy poseł PO.Jego dusza trafia do Nieba i wita go Święty Piotr.
Witaj w Niebie synu. Zanim tu zamieszkasz,musimy rozwiązać tylko jeden problem. Mamy tu pewne
zasady i nie jestem pewien, co z tobą zrobić. Jak to co - wpuśćcie mnie, jestem z PO- mówi poseł.
Cóż, chciałbym, ale nie robimy wyjątków gdyż mamy polecenia z samej góry. Zrobimy tak - spędzisz jeden dzień w Piekle i jeden dzień w Niebie.
Potem możesz sobie wybrać, gdzie chcesz spędzić wieczność. Serio, ja już wiem - chcę trafić do Nieba - mówi poseł. Wybacz, ale mamy swoje zasady.
Po tych słowach, Święty Piotr odprowadza go do windy i poseł zjeżdża w dół, wprost do Piekła.
Drzwi otwierają się i poseł jest pośrodku pełnego zieleni pola golfowego. W tle jest restauracja, a
przed nią stoją wszyscy jego partyjni przyjaciele oraz inni politycy, którzy z nim robili różne przekręty. Wszyscy są z PO i są szczęśliwi,
świetnie się bawią. Podbiegają do posła i witają go, ściskają oraz wspominają stare dobre czasy,gdy bogacili się kosztem zwykłych ludzi. Potem
grają w golfa a następnie jedzą kolację zkawiorem iczerwonym winem. Jest także Rudy Szatan,jakże znajomy,który jest naprawdę fajnym i sympatycznym gościem - świetnie się bawi, tryska humorem
opowiadając dowcipy i różne inne bajki. Poseł bawi się tak doskonale, że nim się zorientuje, minie jego czas. Wszyscy ściskają go i machają na
pożegnanie, gdy winda rusza w górę. Winda jedzie i jedzie - aż drzwi się otwierają w Niebie, gdzie
czeka na niego Święty Piotr. Czas odwiedzić Niebo.
I tak mijają 24 godziny, w których mąż stanu spędza czas z duszyczkami na skakaniu z chmurki na chmurkę, graniu na harfach i śpiewaniu. Bawią się
całkiem nieźle i nim się zorientuje, doba mija i powraca Święty Piotr. Cóż spędziłeś jeden dzień w Piekle i jeden dzień w Niebie. Wybierz zatem
swój los. Poseł myśli chwilkę i odpowiada. Cóż,nigdy nie myślałem, że to powiem. To znaczy - w Niebie jest naprawdę cudownie, ale myślę, że lepiej mi będzie w Piekle. Tak więc Święty Piotr odprowadza go do windy i poseł jedzie w dół, dół,dół... - wprost do Piekła. Otwierają się drzwi i poseł jest pośrodku pustyni pokrytej śmieciami i odpadkami. Widzi wszystkich swoich przyjaciół ubranych w szmaty,zbierających śmieci do czarnych, plastikowych toreb. Nagle podchodzi do
posła Rudy Szatan i klepie go po ramieniu."Nie rozumiem! - mówi poseł. Jeszcze wczoraj było tu pole golfowe, restauracja, jedliśmy kawior,tańczyliśmy i bawiliśmy się świetnie. Teraz jest
tu tylko pustynia pełna śmieci, ubóstwa i niedoli,a moi przyjaciele wyglądają strasznie! Rudy Szatan spogląda na posła, uśmiecha się szyderczo i mówi:
Wczoraj mieliśmy kampanię wyborczą! A dziś na nas zagłosowałeś. Jest już po wyborach?                                                                                                                                    

Nierówność

Pedofilia jak każde zło powinna być potępiana społecznie i powszechnie ale dlaczego piszecie tu i tam tylko o tym zjawisku w kontekscie kościoła i kleru.A tymczasem wg. badań statystycznych wsród duchownych jest tylko ułamek procenta tych,którzy wśrod katolickich księży popełnili kiedykolwiek to przestepstwo a wsród świeckich męzczyzn wynik jest dwucyfrowy w odniesieniu do całej liczby mężczyzn w Polsce.Tylko,że aktywni i potencjalni wrogowie kościoła katolickiego stają na głowie,żeby znaleść jakiegoś pedofila wsród duchowieństwa.To jest wyrażne działanie sił wrogich kościołowi katolickiemu.I znów : Czy to nie jest dyskriminacja ? ?nierówność

niedziela, 9 października 2011

marazm: EUFORIA POWYBORCZA

marazm: EUFORIA POWYBORCZA

EUFORIA POWYBORCZA

Na pierwszym zdjęciu po wiadomości o "zwycięstwie"PO ,uderzył mnie widok zaciśniętej pięści min.E.KOPACZ nad głowami pozostałych władców,która wyrażnie pokazuje co nas czeka w najbliąszym czasie.Poza tym  pełna radości twarz POwyborczego D.T.,który nawet pokazał(po raz pierwszy)swoje uzębienie,a pełna uradowania i aplauzu twarz p.ANNY NEHREBECKIEJ dopełnia wrażenie euforii i kolejnej obiecanki  nadchodzącego RAJU POwyborczego dla mądrych i łatwowiernych Polaków.                                                                

euforia

Posted by Picasa

środa, 5 października 2011

PO AUDYCJI TV2-"LIS NA ŻYWO 3.10.11.

Magister Lis zaatakował i nie trafił       Czy magister Lis to jeszcze dziennikarz czy ktoś, kto - nie bardzo wiadomo dlaczego - uznał sam siebie w pewnym momencie za kolejny autorytet III RP czy wręcz za półbóstwo? Nie będę podpowiadać, proszę zgadnąć. Tak czy tak wczorajsza audycja z normalnym dziennikarstwem nie miała wiele wspólnego, choć  - trzeba przyznać - obfitowała nawet w momenty humorystyczne.
       Wiadomo nie od dziś, że w audycjach red. mgra Lisa nie chodzi - jak to w takim zwykłym, normalnym dziennikarstwie jest przyjęte - o prezentację jakiegoś tematu czy o prezentację osoby, polityka czy np.artysty. Przy takim trybie postępowania prowadzący jest w normalnych warunkach właśnie "prezenterem" a nie postacią demonstrującą na ekranie własne fobie czy w ogóle własne "ja". Programy te nie mają też na celu -  co w normalnym dziennikarstwie jest także dopuszczalne - jakiegoś pokazania tematów kontrowersyjnych czy przymuszenia występujących do większego stopnia autentyczności nawet za cenę stawiania pytań niewygodnych czy wręcz drapieżnych.
       Wywiady czy w ogóle audycje red.mgra Lisa mają jeden cel - jest nim zniszczenie tych, którzy z różnych powodów nie mieli szczęścia podobać się prowadzącemu. I każdy kto tej podstawowej prawdy nie uzna i przystąpi do takiego występu z uczciwymi zamiarami a więc z zamiarem pokazania swych poglądów, wygłoszenia swojego zdania w jakiejś sprawie czy w ogóle dyskusji na jakikolwiek temat, jest z góry przegrany. Przegra także każdy, kto będzie się zachowywał normalnie i z szacunkiem należnym w ogóle każdemu człowiekowi, nawet nielubianemu. Takim doskonałym przykładem na to był swego czasu program z posłem Girzyńskim i europosłem Wojciechowskim. Wśród jęków i wzdychania (Kazimiera Szczuka), jazgotu połączonych sił prezentera i pozostałych gości oraz steku bzdurnych zarzutów (m.in. że PiS popierał w kampanii prezydenckiej jakiegoś faceta w cętkowanym mundurze) red. mgr Lis panował nad ekranem i niestety także nad swymi gośćmi. Nie dopuszczał ich do głosu, pozwalał na zakrzykiwanie a gdy ci próbowali cokolwiek powiedzieć po prostu bezczelnie im przerywał.
       Jarosław Kaczyński wybrał jedyny możliwy sposób postępowania w programie o takiej koncepcji - po prostu nie przyjął konwencji prowadzącego i robił swoje. Nie uznał też red. mgra Lisa ani za autorytet ani za półbóstwo i mówił w ogóle to, co on a nie co red. mgr Lis uważał za słuszne. I bardzo dobrze, zwłaszcza że pytania zmerzały w jasnym kierunku. Znów nie chodziło o konkretne tematy czy o ukazanie konkretnych spraw tylko o "załatwienie" Jarosława Kaczyńskiego. Najbardziej widoczne było to w posuniętych do roli prowokacji wstawkach ze ś.p.Prezydentem Kaczyńskim - z punktu widzenia programu wyborczego Prezesa PiSu czy jego zaprezentowania słuchaczom, zupełnie nieistotnym. Ich rola polegała na tym, że odwołując się do świeżych i niezabliźnionych jeszcze ran po stracie brata miały wywołać irytację i zdenerwowanie Jarosława Kaczyńskiego do tego stopnia, aby red. mgr Lis mógł prowadzić dalej program bez przeszkód i według swej koncepcji. Pomysł z punktu widzenia ludzkiego wyjątkowo obrzydliwy i nikczemny, zresztą nie powiódł się. Ale wiadomo, już według mitologii greckiej półbóstwa rządziły się innymi prawami więc dlaczego akurat w przypadku red.mgra Lisa miałoby być inaczej.
       Po obejrzeniu programu należy zadać sobie przede wszystkim pytanie, do jakiego poziomu upadło  dziennikarstwo telewizyjne. Poza tym nie przyniósł on niczego nowego - kto chce zapoznać się z programem Jarosława Kaczyńskiego i PiSu, musi to i tak zrobić gdzie indziej. Niewątpliwą wartością programu było to, że znalazł się wreszcie ktoś, kto nie poddał się medialnej dyktaturze red. mgra Tomasza Lisa ani jego pozostałym czarom nadprzyrodzonym i metafizycznym. Ktoś taki daje pozytywne rokowania, że będzie sobie dobrze radził także i z innymi problemami.

poniedziałek, 3 października 2011

NIE MAM GŁOWY DO DALSZYCH OBIECANEK ! !

Donald Tusk, fot. Paweł Supernak

PERSONA NON GRATA

Czy TUSK nigdy nie patrzy na siebie w lustrze?Widocznie nie,bo przstraszyłby sie siebie samego.A nas już tak POstraszył i POgonił,że mamy go dość.Ktoś mądry powiedział kiedyś,że "PRZYWÓDCA POWINIEN TAK POSTĘPOWAĆ,ŻEBY WSZYSCY PODWŁADNI LECIELI ZA NIM a nie tak,żeby zawsze musiał ich PCHAĆ.A on nie tylko pcha ale kijem pogania.-Zapomniał,że KIJ MA 2 KOŃCE !!