sobota, 5 marca 2011

z prasy niezależnej -ST.MICHALKIEWICZ

Felieton    „Nasz Dziennik”    5 marca 2011
Wprawdzie kto słucha pana wicemarszałka Stefana Niesiołowskiego, którego Platforma Obywatelska wzięła sobie na chłopaka do pyskowania, ten sam sobie szkodzi - ale tym jedynym razem warto, bo jest on znakomitą ilustracją nie tylko tego, jak władza demoralizuje, ale również, a może przede wszystkim – jak ogłupia. A nawet nie „władza”, bo przecież nasi Umiłowani Przywódcy żadnej władzy nie mają, a tylko, z łaski okupującego Polskę dyrektoriatu tajniaków, piastują jej zewnętrzne znamiona. Okazuje się, że również one demoralizują i ogłupiają. Na przesłuchaniu u pani Moniki Olejnik pan wicemarszałek do tego stopnia utracił instynkt samozachowawczy, że skrytykował nawet Aleksandra Smolara, że to niby „szkodzi Polsce”. Tymczasem pan Smolar, jako prezes Fundacji Batorego, jest mecenasem, żeby nie powiedzieć - żywicielem większości autorytetów moralnych w naszym nieszczęśliwym kraju, którzy - dzięki wajchowemu, który w odpowiednim momencie przestawił im wajchę – poparli PO i w ten sposób przyczynili się do wyniesienia również pana Stefana Niesiołowskiego, który by w przeciwnym razie „cienką herbatkę wciąż siorbał” – jak w słynnym wierszyku „Pan Karol i Kostuś”, dedykowanym przez Janusza Szpotańskiego właśnie Stefanowi Niesiołowskiemu. „Pan Karol jest mówca i złote ma usta, do czynu porywa słuchaczy; a Kostuś z miedzianym obliczem oszusta wyznawców swych trzódkę duraczy”. Najwyraźniej Kostuś do tego stopnia w swojej pysze się zapamiętał, że w porywie niewdzięczności zaczął kąsać rękę, która wystrugała zeń wicemarszałka tubylczego Sejmu. Jedyna nadzieja, że pan Smolar tego nie zauważy, bo w przeciwnym razie gazety zaczną „docierać” do rozmaitych śmierdzących dmuchów i dopiero się narobi! „Niech się nigdy na Konia nie porywa Kucyk – przestrzegał poeta – bo będzie tak wyglądał, jak Jan Nepomucyk!
Ale pan wicemarszałek Niesiołowski nie tylko i nawet nie przede wszystkim zgrzeszył wobec pana Smolara niewdzięcznością, będącą przecież jednym z objawów demoralizacji. Bo oto Monika Olejnik w pewnym momencie pyta – „To nic nie można mówić krytycznego o PO?” – na co pan wicemarszałek odpowiada – „Nie powiedziałem tego. Trzeba się zastanawiać. To musi być zbilansowane, zrównoważone, rozumne. To musi być jakaś głębsza analiza. Dla mnie płytkie, powierzchowne ataki i powtarzanie takiej kalki propagandowej jest niezrozumiałe.” No i co Ci, drogi Czytelniku przypomina widok znajomy ten? Ależ tak, naturalnie! Nawoływania Władysława Gomułki, Edwarda Gierka i Wojciecha Jaruzelskiego do „krytyki konstruktywnej”, znaczy się – na nieubłaganym gruncie akceptacji ustroju socjalistycznego, przewodniej roli partii i sojuszu ze Związkiem Radzieckim. Dopiero na takim nieubłaganym gruncie można było krytykować różne „niedociągnięcia”, które wprawdzie „jeszcze” mogły się zdarzać, chociaż broń Boże nie „wszędzie”, a tylko co najwyżej „tu i ówdzie”.
W swoim czasie Stefan Niesiołowski sam się z tego natrząsał i się z tym nie zgadzał, no a teraz, na starość, najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy, że został własną karykaturą. Wprawdzie Boy-Żeleński zauważył, że „gdy się człowiek robi starszy, wszystko w nim po trochu parszy-wieje” – ale żeby aż do tego stopnia?! To nie może być tylko jakiś indywidualny ześlizg, bo – jak twierdził ś.p. ks. Bronisław Bozowski – „nie ma przypadków, są tylko znaki.” O czym zatem może świadczyć ten nieomylny znak? O tym, że jak Pan Bóg chce kogoś zgubić, to najpierw odbiera mu rozum. Cóż może lepiej to sygnalizować w przypadku pana wicemarszałka Niesiołowskiego, niż wybuch czarnej niewdzięczności i to akurat wobec pana Aleksandra Smolara? Jeśli te objawy w Platformie Obywatelskiej się upowszechniły, to najwyraźniej czeka nas zmiana etapu.
Stanisław Michalkiewicz
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Ścieżka obok drogi” ukazuje się w „Naszym Dzienniku” w każdy piątek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

POLSKA