środa, 16 lutego 2011

WYPOWIEDŻ HISTORYKA

Polska między historią a geopolityką

POdobnych musimy się POzbyć



"Nie może być litości dla złodziejów dobra publicznego w Polsce. (...) Żadne zdrowe społeczeństwo nie będzie bez zdobycia się na opór czynny, aby znosić gospodarki bandytów, podtrzymywanych przez władze i władz podtrzymywanych przez bandytów. I jeśli takim społeczeństwem jesteśmy - POdobnych gospodarzy musimy się POzbyć". Autorem tych słów był ojciec polskiej wolności Józef Piłsudski - wielki mąż stanu, zwycięski wódz, a także wizjoner, który widział, jak rak korupcji niszczy państwo i jak kolejne afery oplatają Rzeczpospolitą pajęczyną złodziejstwa. Ta sentencja Piłsudskiego jest ponadczasowa, podobnie jak wiele innych złotych myśli zawartych w jego testamencie politycznym (J. Szaniawski, "Marszałek Piłsudski w obronie Polski i Europy"), które były aktualne w II RP, a które niestety są aktualne również obecnie, w III RP.
Rząd PO premiera Donalda Tuska gospodarzy Polską już czwarty rok, a mimo intensywnej propagandy sukcesu tzw. piaru wyraźnie widać, że pod tymi właśnie rządami III RP jest państwem zmarnowanych i marnotrawionych szans, nie funkcjonuje na miarę swoich potencjalnych możliwości. To Polska skorumpowana i nieuczciwa. To Polska agentury, aferzystów, nikczemników i manipulatorów wprowadzających do mediów tzw. tematy zastępcze, robiących Polakom wodę z mózgu. Państwo polskie ponownie staje się wrogie i nieżyczliwe swoim obywatelom. To państwo, które ich gnębi i oszukuje, marnotrawi ogromne podatki przez nich płacone. Urzędy, policja, straże miejskie pod presją rządzących w dużej mierze utrudniają ludziom życie. Zwykli Polacy tak jak w PRL coraz częściej są poniewierani przez tych, którzy powinni im pomagać i służyć. W wyniku politycznej selekcji negatywnej do rządów nad Polakami dostają się miernoty, ludzie niekompetentni, często skorumpowani. Nigdy dotąd w całej historii Polski, nawet za komuny, nie było takiej armii urzędników! Wszechogarniająca biurokracja coraz bardziej zaciska pętlę na szyi zwykłych Polaków - już prawie nic nie da się normalnie załatwić. W labiryncie często bzdurnych i wykluczających się wzajemne przepisów Polacy tracą bezproduktywnie energię, inicjatywę i czas. Arogancja władzy w Polsce pojawia się na każdym kroku. "Obywatelska" jest tylko PO, natomiast zwykli obywatele III RP liczą się coraz mniej, z każdym rokiem stają się coraz bardziej ubezwłasnowolnieni przez dokuczliwe przepisy, represyjne urzędy.
Polacy stopniowo stają się petentami, a przestają być obywatelami! Dynamicznie powiększa się liczba straży miejskich, ochroniarze z firm ochroniarskich stanowią już całą armię. A równolegle dramatycznie spada liczba żołnierzy Wojska Polskiego, pod pretekstem "profesjonalizacji" likwiduje się całe jednostki! Zamykane są w imię rzekomych oszczędności szkoły, przedszkola, placówki służby zdrowia, a jednocześnie trwa rozbudowa urzędów. To nie jest normalne państwo, to nie jest żadna "zielona wyspa" Donalda Tuska, to jest chora III RP! Katastrofa smoleńska ze wszystkimi jej konsekwencjami pokazała słabość państwa na arenie międzynarodowej, a zwłaszcza w relacjach z Rosją premiera Putina. Na co mogą wskazywać uściski Putina z Tuskiem w Smoleńsku? Czy polski premier godzi się na utratę suwerenności wobec Moskwy, która zupełnie jawnie dąży do odbudowy dawnego imperium w nowej postaci? Nie ma już w Polsce ani jednego sowieckiego żołnierza Armii Czerwonej, która przez pół wieku okupowała nasz kraj. Ale Rosja premiera Putina całkowicie uzależniła Polskę od surowców energetycznych - ropy naftowej i gazu. Nawet w PRL, za Jaruzelskiego i Breżniewa nie byliśmy tak uzależnieni od Moskwy! W wolnej, suwerennej Rzeczypospolitej nastąpiła tak jak za komuny, jak za PRL, alienacja polityczna, czyli zjawisko wyobcowania władzy od społeczeństwa. Co gorsza, z winy kolejnych rządów - także rządu premiera Tuska - obywatele nie utożsamiają się z własnym państwem. Kolejne wybory i niska w nich frekwencja są tylko jednym z bardzo wielu tego dowodów. W socjologii politycznej nazywa się to zjawisko emigracją wewnętrzną.
Na emigrację wewnętrzną udaje się coraz więcej obywateli, dokładnie tak jak za PRL. Jest ona niesłychanie niepokojąca i tak jak w PRL winę za to ponoszą rządzący, o których już Jan Kochanowski pisał: "Wy, którzy pospolitą rzeczą władacie". To zjawisko osłabia państwo, co więcej, może prowadzić do anarchizacji państwa. W ostatnich tygodniach sondaże socjologiczne wyraźnie pokazują spadek poparcia i zaufania społecznego do rządów PO, a do premiera w szczególności. Donald Tusk w świadomy sposób zrezygnował w ubiegłym roku z kandydowania na najwyższy w państwie urząd prezydenta RP. Oświadczył wtedy butnie, że chce realnej władzy politycznej jako prezes Rady Ministrów, że niepotrzebne mu są pozory władzy, której symbolem miały być kryształowe żyrandole w Pałacu Prezydenckim. Pycha zgubiła już niejednego, nie tylko zresztą w naszym kraju. Donald Tusk rzeczywiście mógł mieć żyrandole, i to przez pięć lat. Dzisiaj pozostała mu w ręku jedynie latarka, i to ze słabnącą z każdym dniem baterią. Na jak długo mu tej baterii wystarczy, to pytanie otwarte aż do nieodległych już wyborów parlamentarnych. PO i Tusk nie mają żadnych poważnych koncepcji naprawy państwa, poza oportunizmem politycznym i propagandą sukcesu. Premier i jego ministrowie, a w szczególności rzecznik rządu Paweł Graś wyglądają w mediach na spiętych, zestresowanych, niepewnych siebie. Czy to świadomość własnej nieudolności, czy też paraliżujący strach przed przegraną w wyborach? Czy do cynicznego sprytu polityków PO dociera, że wyborcy chcą się ich POzbyć?
Józef Szaniawski

Kto się boi bezrobocia?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

POLSKA