wtorek, 22 lutego 2011

Z PRASY NIEZALEŻNEJ

Zamiast zielonej wyspy... niebieskie kleksy?

Ofiary własnej propagandy
Przez wiele miesięcy premier Donald Tusk i prawie najlepszy minister finansów Unii Europejskiej Jean-Vincent "Jacek" Rostowski karmili nas optymistycznymi ocenami kondycji finansowej Polski. "Jesteśmy zieloną wyspą", "sytuacja jest imponująca", "nie kumulujemy długów, które nasze dzieci i wnuki musiałyby spłacać przez wiele lat", "nasza droga przez kryzys jest skuteczniejsza od tej, którą wybrały inne kraje"... Sława autorów polskiego cudu gospodarczego roznosiła się po całym świecie. W końcu na przechwałki naszego rządu zaczęli powoływać się nawet unijni komisarze. Przypomnieli, że "cudotwórcy" już w 2012 roku powinni zredukować deficyt budżetowy do 3 procent. - Nie widzę potrzeby wydłużenia terminu z 2012 roku. Polska miała raczej dobre wyniki gospodarcze nawet podczas kryzysu, co jeszcze podkreśla wagę trzymania się celów Paktu Stabilności i Wzrostu - stwierdził niedawno komisarz ds. gospodarczo-walutowych UE Olli Rehn. Nasi "przyjaciele z Brukseli" doskonale znają sytuację finansową Polski. Wiedzą, że deficyt budżetowy naszego kraju w ostatnim roku wynosił ok. 8 procent. Dlaczego żartują sobie z polskiego premierai jego prawie najlepszego ministra?
Piotr Tomczyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

POLSKA